środa, 30 stycznia 2013

Foto wyzwanie..



Już od jakiegoś czasu bacznie obserwuję bloga SEN MAI
i uważnie się przyglądam temu co na nim się dzieje, a muszę przyznać, że dzieje się wiele.
Blog o którym mowa to miejsce niezwykle kreatywne, gdzie można znaleźć całą masę inspiracji na przeróżne tematy m.in. DIY,
scrapbooking oraz robótki szydełkowe i codzienne oufity.
Wyzwanie fotograficzne o którym piszę poniżej to jedno z fajniejszych comiesięcznych przedsięwzięć ukazujących się na blogu.

Chodzi o to, żeby przez 7 dni robić zdjęcia na zadane tematy.
Lista tematów poniżej, a więcej informacji o wyzwaniu można znaleźć bezpośrednio na blogu Uli.
To naprawdę super, rozwijająca się zabawa mająca na celu uruchmomić nasze szare komóreczki
i zaprezentować ciekawe zdjęcie, a przy okazji można poznać inne, ciekawe osóbki.
Ot, taka miła odskocznia od dzieciowych tematów:)

I słów kilka o samej pomysłodawczyni:
Urszula Phelep - mega pomysłowa kobietka, tworzy, szydełkuje, fotografuje 
a do tego wszystkiego prowadzi dom i jest mamą uroczej dwójki.
Tylko podziwiać!
A może Wy też ją znacie i lubicie?

Zabawa zaczyna się 4 lutego, wchodzicie w to?
Bo ja już nie mogę się doczekać!




poniedziałek, 28 stycznia 2013

211 dni kochania...


Nie ma to jak skończona siódemeczka!
I ten jeden zębol, taki śmieszny, wystający z cieszącego się pyska:)
Jeszcze się gibie na boki, ale już siada,
jeszcze nie zrozumiale, ale już po swojemu łączy ze sobą literki i gada: ta-ta, ba-ba...itd..


Fajne te siedem miesięcy było.
I tyle jeszcze fajnego przed nami:)


Ktoś, gdzieś, kiedyś powiedział: "Kacperek nie będzie chodził, on będzie od razu biegał" :D
Wulkan energii rośnie nam.





To się nazywa mieć szczęście wypisane na twarzy.







sobota, 26 stycznia 2013

niekapek? heloł!


Kupiłam kubek.
Kubek-Niekapek-Niewypał.
Co prawda fortuny na niego nie wydałam, no ale..
Wiem, że powinnam przeczytać recenzje blogowych mam, poszperać w sieci i skorzystać z mądrych rad ale sie pospieszyłam.
Bo ja taka w gorącej wodzie kąpana. Chciałam mieć szybko, zaraz, teraz.


Kubek poza tym, ze posiada fajny wygląd i że służy Kacprowi jedynie do zabawy to żadnych innych walorów użytkowych w nim nie znajduję.
Mało tego, jeden uchwyt kubeczka już został zdemolowany przez zgrabne rączki mego synka.
A przed podaniem sama go przetestowałam i już wtedy zauważyłam pewną wadę,
trzeba go naprawdę mocno zassać aby cokolwiek z niego wypłynęło.
Małe usteczka zdecydowanie sobie z nim nie poradzą.
A pani w sklepie mówiła, że się tak dobrze "schodzą"...

Wiem, ze na tym etapie czyli po 6 miesiacu dziecko powinno się uczyć samodzielnego picia z kubka.

Dziewczyny pomóżcie, polecacie jakieś godne uwagi niekapki?
Za wszelkie rady będę wdzięczna.







piątek, 25 stycznia 2013

A w sobotę...


Specem od gotowania to napewno nigdy nie zostanę. 
Nie przepadałam za tym i już, ale jeść to i owszem (zwłaszcza w trakcie ciąży i po urodzeniu Kacpra:)
Natomiast jeśli chodzi o moje dziecko to lubię przygotować mu posiłki, a raczej miksować papki na tym etapie :)
Tak więc dzisiaj serwujemy:

INDYK Z WARZYWAMI
Potrzebne będą:
- Warzywa różnej maści, (w naszym przypadku, marchew, pietruszka i seler),
najlepiej nie sypane żadnymi ekstra specyfikami, natura w czystej postaci:)
- świeża pierś indycza (my nie zużyliśmy całej, bo była oggromna)
- wszystko gotujemy, miksujemy, zamrażamy, a potem delektujemy się pysznym zdrowym smakiem:)

A oprócz tego wszystkiego, Kacprowi wyszedł pierwszy zębol! Hurra! 
Już niedługo zaczynamy miesiąc nr.7 i powolutku zbliżamy się do nauki jedzenia łapskami.
Podjęliśmy już nawet pewne próby, co prawda bez efektów, ale Kacper lizał już kiełbasę i kiszonego ogórka, 
ale również miał okazję spróbować marchew, która została pomemłana w jego rączkach i wyrzucona w siną dal
oraz brokuły, które rozgniótł a w efekcie zostały spałaszowane łyżeczką.




jak zawsze wierny obserwator:)





środa, 23 stycznia 2013

Ogarnięci w pl


Szmat czasu nas nie było. Stęskniłam się za blogowaniem i to baardzo!
3 tygodniowe (ba! trwało to prawie miesiąc!) czekanie na podłączenie do sieci wywoływało u mnie delikatnie ujmując lekki wnerw.
i niestety czynność taka jak blogowanie musiała zejść na dalszy plan.
Obecnie jestem na etapie: Co u Was słychać?, czytam zaległe posty, które nagromadziły się na przestrzeni prawie miesiąca
(oj nazbierało się), piszę komentarze, staram się być aktywna.
Z ogromną tęsknnotą, z ręką na sercu piszę,
WRACAM DO BLOGOWANIA!

A co u nas?
Końcówka roku upłynęła nam niezwykle pracowicie. Początek 2013 również.
Po miesięcznym hotelowaniu u mamy jesteśmy w końcu u siebie.
Aktualnie mieszkamy w małym domku mojej babci.
Całość jest w pełni urządzona, jest kilka starych, antycznych mebli, my dorzuciliśmy nasze graty,
kilka niezbędników zostało dokupionych i gitara!
Dla naszej trójki jak znalazł, więcej nam do szczęścia nie potrzeba (jak narazie:).
Ogólnie rzecz biorąc można rzec "ogranęliśmy sie"!. Już myślałam, że to nigdy nie nastąpi.

Ze zdwojoną siłą i potrójnym pałerem ruszamy!






Bo zimę to my uwielbiamy.
A ubieranie na cebulkę to coś właśnie dla nas:)





wtorek, 1 stycznia 2013

Doczekaliśmy się i my..


W ostatnią niedzielę roku 2012 odbył się chrzest Kacperka.
To było drugie stresujące wydarzenie zaraz po locie samolotem:)
A jak było?
Kacper oczywiście musiał pokazać światu kto tak naprawdę rządzi, był płacz i były łzy,
było lanie wodą maleńkiej główki, był tort i byli goście.
Całej masy pięknych prezentów również nie zabrakło.
Sami zobaczcie:)



W tym dniu odbyły się aż 3 chrzty, stąd główka dziecka z lewej strony załapała nam się w kadr.




Ciocia Madzia - ona to potrafi zabawić.




Kacper jako szanowany, młody dżentelmen nie lubi chodzić zbyt długo w tym samym stroju.
W sweterku i na luzaka, tak mu jest najwygodniej.